Napisz do nas Strona główna Kontakt Archiwum

Wiewiórka a sprawa Niepodległości

[Rozmiar: 11408 bajtów] Ryszard Jakubowski, warszawiak, rocznik 1925. Żołnierz AK, uczestnik walk powstańczych na Woli, Starym Mieście i w Śródmieściu. Ranny, odznaczony Virtuti Militari, awansowany w czasie Powstania do stopnia podporucznika, oficer w II Korpusie Polskim gen. Andersa. Żonaty od 62 lat, biznesmen który zaczynając od małej firmy malarskiej doszedł do sporego przesiębiorstwa budowlanego. Organizator pomocy dla Solidarności w stanie wojennym, od trzech lat właściciel domu i kawałka ziemi w Koźmicach koło Wieliczki. W sierpniu 2007 odznaczony Krzyżem Oficerskim Orderu Odrodzenia Polski.
Rodzina
Ryszard Jakubowski urodził się w Warszawie 1 listopada 1925 roku. Rodzina mieszkała przy ulicy Nowolipki na Woli, wówczas dzielnicy robotniczej. Ojciec był policjantem, a matka prowadziła zakład krawiecki. Dziadek po pierwszej wojnie, przeprowadził się do Warszawy i założył małą firmę transportową – miał stajnie, konie i dwie dorożki wożące pasażerów po mieście. Ryszard lubił przebywać w domu dziadków. Gdy wybuchła wojna miał 14 lat. Pamięta, że niedaleko rodzinnego domu stacjonował oddział polskich artylerzystów z „zenitówką” (działem przeciwlotniczym). Wspomina, że zainteresował się sposobem w jaki ulokowano armatę i rozmawiał o tym z żołnierzami.
Rodzina Jakubowskich. Zdjęcie wykonane około 1936 roku. Fot. z archiwum domowego R.Jakubowskiego.
Jednym z pierwszych zarządzeń okupacyjnych, Niemcy nakazali zamknięcie wszystkich szkół. Nie mogąc się uczyć, zaczął pracować w sklepie chemiczno budowlanym Alfred Imroth przy Nowym Świecie 16.Właścicielem był spolonizowany Niemiec, bardzo porządny człowiek. Miał świetne stosunki z Niemcami i robił z nimi wiele interesów, dzięki czemu, mógł wystawić pracownikom „mocne papiery”, które chroniły przed wywiezieniem na roboty. Ryszard zajmował się dostawami towaru do klientów i od producentów. Opiekował się także dużą posiadłością ziemską Imrotha pod Grodziskiem Mazowieckim. Ojciec Ryszarda w czasie okupacji nadal pracował w policji. Po jakimś czasie przestał pracować i często znikał z domu, czasem na dłużej. Któregoś dnia nie wrócił do domu. Rodzinie nie udało się go nigdy odnaleźć...
Konspiracja i Krystyna
Utworzenie getta warszawskiego spowodowało, że rodzina Jakubowskich, jesienią 1940 roku musiała opuścić dom przy Smoczej i przeprowadzić się na ulicę Miedzianą. Ta zmiana okazała się brzemienna w skutki, bo przy Miedzianej 14 mieszkali państwo Sosińscy. Ryszard poznał, nieco starszego od siebie, Tadeusza Sosińskiego pseudonim „Stepa”, który był przedwojennym podchorążym i aktywnie działał w podziemiu.Wkrótce wciągnął też do konspiracji Ryszarda. Pierwszym stanowiskiem Jakubowskiego była posada łącznika w drużynie „Janosik”. Ale przy Miedzianej mieszkała jeszcze rodzona siostra Tadeusza, niezwykłej urody panna Krysia, w której Ryszard zakochał się bez pamięci. Latem 1943 roku rozpoczął kurs w tajnej szkole podchorążych w Warszawie. Kilka miesięcy później, Gestapo wpadło na trop wytwórni fałszywych dokumentów, mieszczącej się również przy Miedzianej 16. Dom i wszyscy jego mieszkańcy znaleźli się pod ciągłą obserwacją. Z rozkazu przełożonych, ze względu na zagrożenie dekonspiracją, Tadeusz i Ryszard zostają wysłani do leśnego oddziału „Nurta” w Górach Świętokrzyskich. Dowódcą całego zgrupowania partyzanckiego w Górach Świętokrzyskich był „Ponury”.
[Rozmiar: 51652 bajtów]Ryszard (pierwszy od lewej) i Krystyna z kolegą na spacerze na Marszałkowskiej w Warszawie, lato 1944. Fot. z archiwum domowego R.Jakubowskiego.
Partyzanci „Ponurego” byli bardzo aktywni , w przeciągu zaledwie pół roku stoczyli 50 potyczek z Niemcami. Największa bitwa z trzema tysiącami żołnierzy Wermachtu miała miejsce w ostatnich dniach października. W takich właśnie, prawdziwie bojowych, warunkach Ryszard dokończył kurs podchorążówki i nabrał żołnierskiego doświadczenia. W plutonie „Szorta” stał się specjalistą od obsługi karabinu maszynowego Spandau MG08. Tak długo składał i rozkładał broń, ucząc się na pamięć wszystkich części i kolejności montażu, aż potrafił to zrobić z zamkniętymi oczami. Wiosną 1944 wrócili wraz z Tadeuszem do Warszawy. Ryszard został przydzielony do pułku „Baszta” na Mokotowie. Nazwa „Baszta” była skrótem od: Batalionu Ochrony Sztabu, jednostka stanowiła bowiem oddział dyspozycyjny Komendy Głównej AK. Żołnierze „Baszty” brali udział w wielu akcjach bojowych w Warszawie, zdobywając potrzebną do walki broń.
Karabin
Było upalne lato 1944 roku, w Warszawie gorąca atmosfera wyczekiwania:
Przez całe lata byłem wychowywany i wzrastałem w poczuciu konieczności odzyskania Wolnej Polski. Moja rodzina, moje szkolenie wojskowe, całe moje życie przygotowywało mnie do walki z okupantem. Przeczuwałem, że wkrótce coś się wydarzy, że będziemy mieli okazję bić Niemca. Jako podoficer miałem w domu broń, żyłem czujnie, gotowy w każdej chwili stawić się na rozkaz w jednostce. Byłem tak owładnięty wizją walki, tak zdesperowany tym czekaniem, że gdyby nie ogłoszono Powstania, to chyba, na pierwsze odgłosy strzałów natychmiast zacząłbym strzelać do Niemców.
- wspomina Jakubowski.
1 sierpnia rozkaz przyniesiony przez gońca dotarł zbyt późno. Porwał broń i amunicję i wraz z Tadkiem wybiegli na ulicę. Zgodnie z przydziałem mieli stawić się na Mokotowie. Jednak wszystkie ulice wokół Miedzianej były już w ogniu walki. Przebiegli zaledwie kilkaset metrów i zorientowali się, że nie zdołają przedrzeć się do swego oddziału. Zameldowali się zatem pierwszemu napotkanemu dowódcy. Tak trafili do jednego z oddziałów zgrupowania „Chrobry” walczącego w na styku Woli i Śródmieścia. Oto jak wspomina te gorące chwile Wacław Kucharski ps. ”Janosik” – wojenny kolega Ryszarda i Tadeusza i dowódca ich drużyny.
[Rozmiar: 38586 bajtów]Spandau MG08 - to jeden z ciężkich karabinów maszynowych używanych przez Powstańców. Prawdopodobnie właśnie na MG08 walczył Ryszard Jakubowski.
O godzinie 16.30 z domu przy Miedzianej 14 wyszły trzy sekcje żołnierzy pułku "Baszta", spieszące na Mokotów. Dwie pierwsze przeskoczyły jeszcze przez Aleje, trzecia szła nieco wolniej i strzelanina zastała ją u zbiegu Chmielnej i Żelaznej. Jej dowódca pchor. „Janosik" (Wacław Kucharski) uznał od razu, że nie ma co pchać się Marszałkowską, bo przejście na Mokotów w pobliżu alei Szucha jest mało prawdopodobne. Liczył na to, że uda mu się przedostać na punkt zborny przy Dworcu Południowym od strony Ochoty. Zawrócił więc ku Miedzianej, ale na Towarowej toczyła się już walka. O godzinie 17.20 na Twardej spotkał por. „Zdunina" i podporządkował mu się jako najbliższemu dowódcy. Zaczęli wraz z cywilami budować barykadę, zamykając Żelazną, Towarową i Złotą, tak by samochody pogotowia policyjnego nie mogły wedrzeć się w głąb powstańczego terenu. Potem „Zdunin" rozkazał mu zająć stanowisko na Żelaznej, naprzeciw kamienicy zwanej „Pekinem". Tam, na balkonie, nad apteką, ustawili jedyny chwilowo w tym rejonie powstańczy karabin maszynowy.
Cyt. na podst. „W zasięgu PAST-y.” Robert Bielecki, Warszawa 1994
Nordwache.
Drugiego sierpnia został oddelegowany do oddziału „Sosny”, który miał zdobyć Nordwache. Oto jak wspomina ten moment „Zdunin:
[Rozmiar: 41178 bajtów]Nordwache.Białą strzałką zaznaczono bunkier broniący gmachu. Właśnie ten bunkier ostrzeliwał ze swojego karabinu maszynowego Jakubowski.

Dość późno, ale jeszcze przed zmierzchem, zwrócił się do mnie por. Remigiusz z dowództwa, abym wysłał na wsparcie ataku na Nordwache (b. silna placówka niemieckiej policji w masywnym, umocnionym budynku róg Chłodnej i Żelaznej) zdobyty wczoraj ckm (Dreiser) z obsługą, która wróci do mnie po akcji wraz z bronią. Zgodziłem się i wysłałem pchor. Borutę, i amunicyjnego Konrada. Nordwache atakował kpt. Sosna, który po nieudanym ataku spłynął ze swoim oddziałem na Starówkę.
[Tu pewna nieścisłość Bryma, niepowiódł się atak w dniu 2.08. Atak w dniu 3.08 z udziałem Jakubowskiego zakończył się sukcesem. -uwaga AP]
Moi żołnierze razem z nim walczyli na Starym Mieście i dopiero po miesiącu, po upadku Powstania, powrócił do mnie sam Boruta, już podporucznik Boruta, bez ckmu i bez amunicyjnego, ale za to z Virtuti Militari.
Cyt. na podst.:„Żelazna Reduta” Zbigniew Brym – Zdunin
Ponieważ miał ze sobą karabin maszynowy i potrafił go obsługiwać– był cennym wsparciem powstańczych ataków. Został dowódcą kilkuosobowej drużyny. Z reguły nie brał udziału w bezpośrednim szturmie, lecz z okien lub dachów osłaniał nacierających kolegów. Nieco inaczej było w czasie zdobywania magazynów niemieckich na Stawki. W tym ataku biegł w pierwszej linii nacierających i strzelał jednocześnie „z biodra” z karabinu maszynowego ! Ogień nie był celny, ale wystarczająco silny, aby sparaliżować niemiecką obronę. Pełne żywności i umundurowania składy a także broń i amunicja z sąsiedniej szkoły SS okazały się najcenniejszą powstańczą zdobyczą na początku Powstania.
Virtuti Militari
10 sierpnia, podczas ataku na Browar Haberbuscha na Krochmalnej 59, Ryszard wraz z Tadeuszem dostali się pod ogień moździerzy. Wybuch powalił Ryszarda i zniszczył jego panterkę, poza tym nic mu się nie stało. Odłamki ciężko raniły Tadeusza, który zmarł wkrótce p przewiezieniu do szpitala. Jakubowski, zrządzeniem losu, walczył w rejonie Woli i Śródmieścia, które dobrze znał z okresu dzieciństwa i młodości. Dworzec Pocztowy znajdował się zaledwie 200 metrów od Miedzianej, gdzie została jego rodzina. Jak wspomina, zdarzyło mu się przynieść do domu worek robaczywej mąki z powstańczych zapasów, cywile bowiem nie dysponowali przydziałem żywności. Na co dzień był zakwaterowany wraz ze swoim oddziałem. Zdarzyło się, gdy stacjonował w szkole przy ulicy Barokowej, że budynki szkolne zostały zbombardowane. Zginęło wielu kolegów z oddziału, ale Jakubowski ocalał. Wojenne szczęście towarzyszyło mu przez całe Powstanie, chociaż był ranny:
Wraz z drużyną otrzymałem zadanie wspierania natarcia ogniem z karabinu maszynowego. Weszliśmy na 3 piętro, rozbiliśmy resztki szyb w oknach, żeby nas nie raniły odłamki szkła, gdy zaczniemy strzelać. Karabin był ustawiony na stole, odsunięty od okna, i wycelowany w budynek po drugiej stronie ulicy. Mieliśmy rozkaz pilnować okien, żeby Niemcy nie mogli stamtąd strzelać do naszych chłopaków. W razie odkrycia naszego stanowiska mieliśmy rozkaz natychmiastowej ucieczki, bo Niemcy dysponowali łącznością i artylerią i mogli natychmiast „ściąć” dwa górne piętra. Zacząłem strzelać krótkimi seriami po każdym oknie. Żołnierze z drużyny łączyli taśmy i stali w głębi pomieszczenia. Nagle dostaliśmy serię po ścianie – jedną , zaraz drugą. Na dół ! – krzyknąłem łapiąc karabin. W ślad za moją drużyną rzuciłem się schodami na zbawczy parter. Gdzieś ponad głowami huknął moździerz, załomotały kolejne serie z ckm-ów. Wreszcie na dole, odetchnęliśmy i wtedy poczułem coś mokrego w lewym boku. Zupełnie nic nie czułem, zobaczyłem tylko, że mam przemoknięte ubranie. Wsunąłem rękę pod kurtkę a kiedy ją wyciągnąłem, spostrzegłem, że jest cała we krwi. Prawie zemdlałem. Jak się później okazało, to był postrzał z rykoszetu, wskazywał na to spłaszczony łeb kuli, wydobytej z mojego boku przez lekarzy w powstańczym szpitalu.
[Rozmiar: 34642 bajtów]Legitymacja orderu wojennego "Virtuti Militari" nr 11783 wystawiona 27.08.1947 w Londynie na nazwisko Ryszarda Jakubowskiego. Dokument ze archiwum domowego R.Jakubowskiego.
Trafił do punktu opatrunkowego w Ogrodzie Krasickich a stamtąd do powstańczego szpitala urządzonego w kościele św.Jacka na Bonifraterskiej. Ale szpital znalazł się w ogniu walk i został zbombardowany. Zginęło wówczas wielu chorych, a Ryszard stwierdził, że bezpieczniej będzie chyba w macierzystym oddziale niż w szpitalu znajdującym się pod niemieckim ostrzałem. Rana okazała się niegroźna, więc po konsultacji z lekarzami, z założonym opatrunkiem, powrócił na front. Tam dowiedział się o przyznaniu mu Orderu Virtuti Militari. Wspominając o odznaczeniu, żartuje:
Virtuti Militari dostałem prawdopodobnie za to, że umiałem strzelać z km w biegu z biodra. Przed atakiem na Stawki(niemieckie magazyny) dowódcy nie chcieli wierzyć, że potrafię to zrobić. Po szturmie, kiedy się przekonali na własne oczy, gratulowali mi i nie mogli wyjść z podziwu.
Dworzec Pocztowy
Tuż przed upadkiem Starówki, po raz kolejny dopisało mu wojenne szczęście – został odkomenderowany ze swojego oddziału akurat w dniu gdy zbombardowano Pasaż Simonsa, będący kwaterą oddziału.
[Rozmiar: 34882 bajtów]Posterunek powstańczy przy Dworcu Pocztowym.
Budynek zawalił się a pod gruzami zginęło 300 żołnierzy ze zgrupowania „Chrobry”. Jeszcze na Starówce został wydany, choć nie dotarł wówczas do Jakubowskiego, rozkaz gen. Bora-Komorowskiego z decyzją o awansie do stopnia podporucznika czasu wojny. Następnego dnia, ewakuował się kanałami do Śródmieścia, wychodząc – jak wspomina - w okolicach kościoła św.Krzyża. Powrócił do swojego pierwszego oddziału na Dworzec Pocztowy, udało mu się także zabrać tam ze sobą narzeczoną. Znów wspomnia Zdunin:
[ 10 września] Przybył, a właściwie powrócił ze Starówki kpr. pchor. Boruta (Kazimierz czy Ryszard), który został powiadomiony, że wcześniej jeszcze na Starym Mieście został awansowany do stopnia podporucznika i odznaczony Virtuti Militari 5 kl.
Cyt. na podst. „Żelazna Reduta” Zbigniew Brym – Zdunin
Z okien Dworca Ryszard osłaniał swoim karabinem maszynowym rozmowy kapitulacyjne, które 29 września rozpoczęły się od spotkania polskich i niemieckich parlamentariuszy na środku Alei Jerozolimskich.
Na skrzyżowaniu Alej Jerozolimskich z ulicą Żelazną rano 29 września Niemcy wystawili białą chorągiew z okna Domu Turystycznego i zaczęli przez tubę wielokrotnie krzyczeć:
- Chcemy mówić z parlamentariuszem AK. My chcemy mówić z parlamentariuszem AK. Proponujemy miejscowe zawieszenie broni i natychmiastowe spotkanie parlamentariuszy obu stron na skrzyżowaniu przy Poczcie Dworcowej.[..]
Na mój rozkaz chłopcy łapią jakieś prześcieradło, wieszają je na drągu i pakują przez okno trzeciego piętra Domu Kolejowego. Krótka wymiana zdań przez tuby. Umawiamy się natychmiast przy skrzyżowaniu przed nami.Jest godzina 11.00. Jako asystę wyznaczam por. «Zdunina»i pchor. «Kmicica». Ogień na całym odcinku obustronnie ustaje. Idziemy po straszliwych zawaliskach frontu, przy Poczcie wyskakujemy przez jedno z parterowych okien w Aleje. Wypełniłem rozkaz, lecz bez najmniejszego zaufania do niemieckich zapędów parlamentarnych. Nie byliśmy pewni do ostatka, czy to nie jakiś podstęp. Na skrzyżowaniu stajemy pierwsi. Nieufni rozglądamy się dookoła. Gdzieś w głębi placu Starynkiewicza zamajaczyła chwiejąca się biała plama. Ukazuje się poczet niemiecki. Jakiś hauptman, podporucznik i sierżant z białą chorągwią i żołnierz-tłumacz. Stają naprzeciwko nas. Niemcy pierwsi salutują. Są bez broni. Stoimy jakby na arenie ogromnego cyrku. Momentalnie wszystkie miejsca amfiteatru po obu stronach są zajęte. Pełno wychylonych postaci w oknach, głów w strzelnicach.
Cyt. na podst. „W zasięgu PAST-y.” Robert Bielecki, Warszawa 1994
I jeszcze w uzupełnieniu, krótki fragment wspomnień Zdunina, który opisuje ten sam incydent:
Wcześniej niedowierzając Niemcom i podejrzewając jakiś ich podstęp, kazałem tak rozstawić karabiny maszynowe i ludzi z pm-ami na Dworcu Pocztowym, by mogły ewentualnie nas osłaniać i stworzyć zaporę ogniową.
Cyt. na podst. „Żelazna Reduta” Zbigniew Brym – Zdunin
Na tej placówce dotrwali z Krystyną aż do kapitulacji powstania w pierwszych dniach października. Po złożeniu broni zostali rozdzieleni – Ryszard wraz z innymi powstańcami
[Rozmiar: 41372 bajtów]Ryszard i Krystyna w mundurach II Korpusu Polskiego. 1946 - Włochy. Fot. z archiwum domowego R,Jakubowskiego.
został przewieziony do obozu jenieckiego Oflag VII A w Murnau. Traktowanie powstańców jako żołnierzy wraz ze wszystkimi, przysługującymi im prawami wymogli na Niemcach Alianci. Niemcy respektowali te prawa jedynie w stosunku do mężczyzn, kobiety, biorące udział w Powstaniu nie zostały uznane za żołnierzy. Uznano je za osoby cywilne i zmuszono do pracy w zakładach zbrojeniowych. Warunki pracy były bardzo złe, więźniarki mieszkały w zimnych barakach, były bite, często przepędzano je wiele kilometrów z jednej fabryki do drugiej. Amerykańskie i angielskie samoloty w dzień i noc bombardowały wszystkie te przedsiębiorstwa, starając się za wszelką cenę ograniczyć niemiecką produkcję wojskową. Alianckie bomby padały bez wyjątku – na niemieckie hale przemysłowe i na baraki polskich robotnic. Wiele z nich nie dożyło końca wojny.
Przez pół Europy
[Rozmiar: 50114 bajtów] Ryszard i Krystna razem, Fawlmere (Anglia) Boże Narodzenie 1946.Fot. z archiwum domowego R,Jakubowskiego.
29 kwietnia obóz w Murnau został wyzwolony przez Amerykanów. Kilka dni późniejpojawił się tam generał Anders wraz ze swoim sztabem. Rozpoczęła się rekrutacja podoficerów i młodszych oficerów do szeregów Korpusu Polskiego. Ryszard także się zgłosił i otrzymał przydział do II Korpusu we Włoszech. Wyjazdy z obozu w Murnau rozpoczęły się już w czerwcu, jednak Ryszard czekał na Krystynę. Odnaleźli się poprzez Czerwony Krzyż i na początku lipca Krystyna znalazła się w Murnau. Jeszcze w oflagu wzięli ślub i już jako małżeństwo wyjechali do Włoch. Będąc w niewoli, pod wpływem wybitnego polskiego arabisty, światowej sławy - profesora Tadeusza Lewickiego- Ryszard postanowił, że po wojnie będzie dalej się uczył. We Włoszech oprócz przydziału wojskowego rozpoczął naukę w szkole handlowej dla podchorążych, Krystna zaś została maszynistką przy sztabie II Korpusu. Szybko okazało się jednak, że spodziewa się dziecka, została więc urlopowana. Pod koniec 1946 roku Jakubowscy przyjeżdżają do Anglii.
Nowe życie
Ryszard ostatecznie odrzuca propozycję kariery wojskowej i w marcu 1948 zostaje zdemobilizowany. Oznacza to, że przestaje otrzymywać wojskowe pobory, podejmuje więc pracę, aby utrzymać rodzinę.
[Rozmiar: 31649 bajtów]Rodzina Jakubowskich w obozie w Fawlmere, 1948.
Fot. z archiwum domowego R,Jakubowskiego.
Początkowo to ciężka praca fizyczna, po jakimś czasie zostaje pomocnikiem malarskim. Jednocześnie cały czas kontynuuje naukę w gimnazjum a później w Commercial College w Fawlmere. Rodzina mieszka w obozie dla Polaków w Fawlmere. Dopiero po ukończeniu studiów i zdaniu egzaminów, Ryszard może otworzyć własną firmę malarską w Cambridge. Stopniowo sytuacja materialna rodziny poprawia się, firma dobrze prosperuje, zdobywa stałych klientów zadowolonych z wysokiej jakości usług. Jakubowscy włączają się w życie Polonii angielskiej. Krystyna jest animatorem kultury dziecięcej – organizuje szkolne zespoły polskich tańców tradycyjnych a Ryszard zostaje prezesem koła polonijnego w Cambridge. W połowie lat osiemdziesiątych zaczyna organizować pomoc materialną dla Polski. W pierwszym transporcie w 1986 roku, Jakubowski osobiście prowadzi ciężarówkę z przyczepą wyładowane darami. Przy okazji wizyty w Polsce miał okazję zetknąć się z księdzem Jerzym Popiełuszką, wówczas wikarym na warszawskim Żoliborzu. Jednoosobowa początkowo firma malarska Ryszarda, rozrosła się w tym czasie do sporego przedsiębiorstwa „Jakubowski Group of Companies” kierowanego przez synów. Gdy pomoc dla Polski przybiera coraz większe rozmiary, komisja charytatywna „Solidarności” kieruje kolejne transporty Ryszarda do Konina, gdzie dotąd nie docierały żadne dary. Pod koniec lat dziewięćdziesiątych jeden z synów zaczyna pracować w Polsce.
Powrót
Ryszard postanawia przejść na emeryturę, obydwoje zaczynają poszukiwać mieszkania w Warszawie. Ostatecznie, po miesiącach poszukiwań znajdują pięknie położoną na skraju zalesionego zbocza, sporą działkę w Koźmicach Wielkich.
[Rozmiar: 22785 bajtów]Dom Jakubowskich w Cambridge, 1968.
Fot. z archiwum domowego R,Jakubowskiego.
Szybko zapada decyzja o budowie niewielkiego, choć wygodnego domu z widokiem na staw i pasące się stado owiec, których hodowla stała się pasją Ryszarda jeszcze w Anglii. W 2006 roku Jakubowscy przeprowadzają się do nowego domu. Ryszard włącza się aktywnie w działalność wielickiego koła Światowego Związku Żołnierzy Armii Krajowej. Nowi lokatorzy zostają szybko zaakceptowani przez dotychczasowych, leśnych gospodarzy - taras Jakubowskich odwiedza zaprzyjaźniona wiewiórka, która regularnie się tu stołuje. Jest wyraźnie oswojona, nie boi się ludzi, pozwala blisko do siebie podejść. Jakubowscy, przytulny dom z kominkiem, leśna skarpa zaglądająca przez okrągłe okno do sypialni, potok, pastwisko z owcami, i wiewiórka na tarasie. Spokojna przystań na starość, choć Jakubowscy ciągle są młodzi duchem i wciąż z błyskiem w oku wspominają 62 lata swojego małżeństwa.
Order
Ryszard Jakubowski mówi o swoim udziale w Powstaniu:
To był mój obowiązek. Tak byłem wychowywany, że udział w walce o wolność Polski był dla mnie oczywistą powinnością. Nie byłem bohaterem. Nigdy nie posyłałem żołnierzy tam, gdzie sam bym nie poszedł. Chcieliśmy przeżyć, więc walczyć trzeba było z rozsądkiem. Zdarzyło się, że odmówiłem wykonania zadania uznając, że niepotrzebnie będę narażał życie swoje i powierzonych mi ludzi.
O Powstaniu:
Powstanie musiało wybuchnąć. Wszyscy czekaliśmy na to. Byliśmy szkoleni przez długie miesiące na potrzeby Powstania. Latem 1944 czuło się „ w powietrzu”, że za chwilę coś się wydarzy. Naszym celem było wyrzucenie Niemców z miasta i przekazanie wolnej Warszawy Sowietom. Wierzyliśmy, że Sowieci ruszą nam z pomocą, gdy tylko wybuchnie Powstanie. Nie mogliśmy uwierzyć, że stoją za Wisłą i patrzą bezczynnie na konającą Warszawę

29 sierpnia 2007 roku w Warszawie, na terenie Muzeum Powstania Warszawskiego Ryszard Jakubowski, już jako Koźmiczanin,otrzymał z rąk Prezydenta Rzeczpospolitej, Lecha Kaczyńskiego, Krzyż Oficerski Orderu Odrodzenia Polski. Uroczystość była transmitowana przez program I TVP. Jakubowski podziękował w imieniu wszystkich odznaczonych:
[Rozmiar: 42173 bajtów]Ryszard Jakubowski przemawia w imieniu odznaczonych.
Muzeum Powstania Warszawskiego, 29 sierpnia 2007.
Fot. Piotr Kurek.
Wielce Szanowny Panie Prezydencie IV Rzeczypospolitej Polskiej,
Pani Prezydent Warszawy, Eminencjo, Generalicjo,
Panie i Panowie żołnierze Armii Krajowej!
Z ogromną dumą, honorem, radością i wzruszeniem mam zaszczyt, w imieniu odznaczonych bardzo serdecznie podziękować Panu Prezydentowi za wręczone nam w dniu dzisiejszym Ordery. To szczególna dla nas satysfakcja, że odznaczeni zostaliśmy tutaj, w Muzeum Powstania Warszawskiego, które mogło dopiero powstać gdy Prezydentem Warszawy został Pan, Panie Prezydencie IV Rzeczypospolitej Polskiej, bardzo dziękujemy. Panie Prezydencie jesteśmy przekonani, że dzięki Panu, dzięki obecnemu Rządowi Ojczyzna nasza idzie we właściwym kierunku. Życzymy sukcesów w dziele przywracania tożsamości narodowej, szczególnie wśród tej części społeczeństwa polskiego, która w czasach PRL-u, a również po 1989 r., dała się zwieźć czerwonym mocodawcom. Oby nigdy już nie wróciły rządy z rodowodem PZPR-owskim.
Szczęść Boże dla Pana Prezydenta i obecnego Rządu !
Wiewiórka
[Rozmiar: 49536 bajtów]Wiewórka na tarasie domu Jakubowskich w Koźmicach. Lato 2007. Fot. Andrzej Pasula
Patrząc na rudą wiewiórkę na tarasie Jakubowskich nie sposób nie nabrać pewności, że niezwykły życiorys Ryszarda mógłby posłużyć za kanwę dobrej książki sensacyjnej. Byłaby by w niej miłość i śmierć, przyjaźń i krew, odwaga i rozsądek nie zabrakłoby także szczęśliwego zakończenia. To powieść jakich dzisiaj mało. A sam bohater pozostał człowiekiem skromnym, mówiącym o patriotycznym obowiązku, nieskorym do przechwalania się. I co nieczęsto u weteranów- Polaków spotykane, umiał później - gdy już ucichły wichry wojny - uczyć się i ciężko pracować na prawdziwy sukces finansowy. Może jeszcze ktoś napisze taką książkę...

Andrzej Pasula.
Współpraca: Stanisław Dziedzic.

Zostały wykorzystane informacje z następujących źródeł :
  • "W zasięgu PAST-y." Robert Bielecki, Warszawa 1994
  • "Powstanie Warszawskie" Tadeusz Bór-Komorowski, Warszawa 2004
  • "Żelazna Reduta" Zbigniew Brym-Zdunin, Pelplin 1997
  • "Powstanie Warszawskie" Jerzy Kirchmayer, Warszawa 1984
  • http://www.1944.pl/ - strona Muzeum Powstania Warszawskiego
  • http://pl.wikipedia.org/wiki/Powstanie_warszawskie - Wikipedia, wolna encyklopedia internetowa
  • dokumenty i zdjęcia z archiwum domowego Ryszarda Jakubowskiego

listopad 2007
Czytaj także: Porucznik Jakubowski z Koźmic
kozmice.pl